Krótsze niż zazwyczaj przygotowania ani wysoka temperatura na trasie nie przeszkodziły Mai Włoszczowskiej w odniesieniu czternastego w karierze triumfu w Mistrzostwach Polski w kolarstwie górskim. Dwukrotna wicemistrzyni olimpijska nie pozostawiła złudzeń rywalkom i wygrała konkurencję cross country z przewagą 1 min i 19 sekund. Bardziej zacięta okazała się rywalizacja wśród mężczyzn, gdzie pierwszy na metę dojechał Krzysztof Łukasik.
Ósmy tytuł mistrzowski z rzędu i czternasty w karierze – jeszcze nikt w historii nie zdominował Mistrzostw Polski w kolarstwie górskim tak mocno, jak Maja Włoszczowska. Gwiazda Kross Racing Team wyrównała właśnie osiągnięcie Marka Galińskiego, który w kolarskiej elicie mężczyzn był bezkonkurencyjny w latach 2004-2011, ale zawodową karierę zakończył mając na koncie o cztery złote medale mniej niż warszawianka.
W zakończonych w minioną niedzielę zmaganiach Włoszczowska doskonale wywiązała się z roli wielkiej faworytki i o ponad minutę wyprzedziła drugą w klasyfikacji generalnej Aleksandrę Podgórską (Volkswagen Samochody Dostawcze MTB Team, strata 1,19) oraz trzecią Katarzynę Solus-Miśkowicz (KSM Trek Racing Team, strata 3,52). Sierpniowy triumf kosztował jednak 36-letnią specjalistkę w MTB sporo sił.
„To jedna z najtrudniejszych tras, na jakich się ścigamy. Nie jest może wymagająca technicznie, ale podjazdy są bardzo męczące. Ta Piekielna Góra (tak nazywane jest wzniesienie na trasie – PAP) jest rzeczywiście piekielnie wymagająca. Będziemy się długo regenerować po tym wyścigu. Na szczęście jesteśmy na Mazurach i możemy się schłodzić w jeziorze” – relacjonowała Włoszczowska tuż po wyścigu.
Więcej emocji towarzyszyło natomiast zmaganiom w męskiej elicie, gdzie dość niespodziewanie najlepszy okazał się Krzysztof Łukasik. 27-letni zawodnik JBG-2 CRYOSPACE wyprzedził kolegę Włoszczowskiej z zespołu Kross Racing Team – Bartłomieja Wawaka (strata 45 sekund) oraz Filipa Heltę (strata 1,18). Co ciekawe, tegoroczny mistrz dopiero od pięciu lat profesjonalnie uprawia kolarstwo, a z wykształcenia jest… inżynierem fizyki technicznej.
„Koszulka mistrza Polski na pewno jest nobilitująca i motywująca do dalszej pracy. Będę starał się tak trenować, by podnosić swój poziom sportowy. Wierzę w to, że to pozwoli mi wystąpić kiedyś w igrzyskach olimpijskich, choć wolę nie wybiegać tak daleko” – powiedział Łukasik dla portalu Onet.