Jak żywią się żeglarze podczas rejsów dookoła świata?

Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Nie tylko ryby stanowią na morzu doskonałe pożywienie, chleb okazuje się nie być gorszy, a niektóre rośliny to już klasyk jadłospisu wielkich żeglarzy – oto jak żywią się wilki morskie.

Wielu podróżników, w tym Polaków, podjęło długodystansowe wyprawy morskie. Przemierzyć świat dookoła, odtworzyć drogę Magellana, przepłynąć oceany itd. – wyzwań jest wiele. Za każdym razem wyprawa jakiegoś śmiałka budzi fascynację. Pytamy o czas podróży, o jego determinację, o to dlaczego postanowił wyruszyć na morze. Ale zapominamy spytać, o to, co wziął do jedzenia. A co zazwyczaj biorą? I czy są to tylko konserwy?

Chleb

Jednym z podstawowych składników diety jest chleb. Podczas rejsu niemożliwe jest gotowanie czy pieczenie dużych posiłków. W najlepszym wypadku, jeśli okoliczności na przykład pogodowe ku temu pozwolą, można podgrzać sobie zupę. Także na wyprawę warto wyposażyć się w coś trwałego i pożywnego, taką rzeczą jest chleb i to chleb nie byle jaki. W 2019 roku, gdy polski podróżnik Rafał Moszczyński wyruszał w swoją podróż, która miała potrwać 150 dni, żeglarz oznajmił, że jednym z zapakowanych posiłków był chleb wojskowy: 

„Chleb, który zabieram, jest to najwyższej jakości dobry, ciemny, wojskowy chleb w 400-gramowych porcjach, zapakowany w specjalne dwukomorowe opakowanie. Po około 6 miesiącach wystarczy odświeżyć bochenek poprzez podgrzanie go w ciepłej wodzie”.

Mięso?

Tego okazuje się być niewiele. Podczas długich rejsów mięso po prostu bardzo szybko się zepsuje, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest żywność długoterminowa. Do ekwipunku można więc włożyć, co najwyżej, suszoną kiełbasę. Reszta to w większości puszki, choć jest i na to sposób.

Na rejs bierze się żywność, która będzie długoterminowa. Żyjemy jednak w takich czasach, że nawet jeśli coś teoretycznie powinno szybko ulec zepsuciu, to odpowiednie zabezpieczenia sprawiają, że żywność taka jest świeża nawet pomimo upływu daty ważności. Jednym ze sposobów zabezpieczania jedzenia na dłużej jest liofilizacja. Chodzi tu o specjalne opakowania, które regulują ilość ciepła dostającego się do zamarzniętego jedzenia. Dobrze zapakowana żywność może przetrwać tak nawet kilka lat.

Owoce i warzywa

Można się domyślić, że jabłek, gruszek, bananów czy brukselki i kalafiora na jachcie podróżnika nie uświadczymy. Powód został podany wyżej – takie produkty szybko ulegną zepsuciu. Ale jak również wspomnieliśmy, dzięki metodzie liofilizowania przechowanie wielu artykułów spożywczych jest możliwe. Jedynym minusem jest fakt, że musielibyśmy przyzwyczaić się do braku świeżego smaku i zapachu, jednakże wartości odżywcze wciąż możemy sobie dostarczać. I to nie tylko poprzez warzywa i owoce. Dziś wielu podróżników podstawowe witaminy przyswaja w formie proszków i pigułek.

Słodkości

To może zadziwić, ale podróżnicy wszelkiej maści od zawsze wspierali dość mocno przemysł czekolady. Na jachcie rzeczywiście nie uświadczymy wykwintnych deserów, ale niemal każdy żeglarz w swoim asortymencie będzie posiadał czekoladę, której właściwości są niezastąpione. I to nie jedną czy dwie tabliczki, a cały „wagon”.

Napoje

Oczywiście w asortymencie nie może zabraknąć wody. Woda jest podstawowym składnikiem diety, ale skąd ją wziąć? Pływanie po oceanach i morzach nic nie daje, gdyż jest to woda słona, a nie słodka. Kilkaset litrów wody przygotowuje się zatem w szczelnie zamkniętych butelkach po 1,5 litra lub 5 litrów. 

Zdjecie główne: Mumtahina Tanni/pexels.com

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*