ACA 114: Omielańczuk brutalnie znokautowany przez Johnsona. Pas wagi ciężkiej nie dla Polaka

Potrzebujesz ok. 3 min. aby przeczytać ten wpis

Starcia o pas mistrzowski federacji Absolute Championship Akhmat stały się prawdziwym przekleństwem dla zawodników reprezentujących nadwiślański kraj. We czwartek Daniel Omielańczuk (24-10-1, 6 KO, 1 N/C), choć uznawany przez bukmacherów za faworyta pojedynku z Tony’m Johnsonem (14-5-1, 7 KO, 1 N/C), już na początku pierwszej rundy po potężnych ciosach wyprowadzonych przez Amerykanina padł na deski i długo się z nich nie podnosił. Warszawianin nie wykorzystał tym samym swojej życiowej szansy, podobnie jak jego trzech poprzedników walczących pod biało-czerwoną flagą.

Pierwsze sekundy walki wieczoru na gali ACA 114 nie wskazywały na tak bolesne dla Daniela Omielańczuka zakończenie. Reprezentant Berkut WCA Fight Team rozpoczął odważnie od kilku udanych ciosów oraz low kicków. Jego rywal nastawił się natomiast na kontrę i szybko udało mu się takową wyprowadzić. Johnson trafił Polaka przeszywającym lewym sierpowym na szczękę, a potem poprawił jeszcze silnym prawym. Dzieła zniszczenia dopełnił w parterze. Widząc tracącego przytomność Omielańczuka sędzia Herb Dean błyskawicznie przerwał pojedynek. Potrzebna była interwencja sztabu medycznego.



W brutalny sposób zakończyła się zatem seria czterech kolejnych zwycięstw jednego z naszych najlepszych „ciężkich”. Warszawianin walczący w rosyjskiej organizacji od 2018 roku doznał dopiero pierwszej porażki przez nokaut w swojej bogatej karierze, w której stoczył m.in. 9 bojów pod szyldem najlepszej organizacji MMA na świecie – Ultimate Fighting Championship. Marzenia o zostaniu pierwszym polskim czempionem Absolute Championship Akhmat 38-latek musi odłożyć w czasie. Przed nim bezskutecznie próbowali dokonać tej sztuki Aslambek Saidov, Piotr Strus oraz Karol Celiński. Z kolei dla Johnsona zdobycie mistrzowskiego pasa ACA jest największym dotychczasowym sukcesem, choć na koncie miał już kilka efektownych triumfów – chociażby z Aleksandrem Wołkowem czy Derrickiem Lewisem, którzy obecnie należą do czołówki wagi ciężkiej UFC.

Ogromnym rozczarowaniem była także postawa Rafała Haratyka (13-4-2, 4 KO). W pojedynku stanowiącym przepustkę do rywalizacji o pas kategorii średniej Polak został sensacyjnie znokautowany przez Bułgara Nikolę Dipczikowa (20-7-0, 16 KO, 1 N/C). „Polish Tank” znalazł więc pogromcę po blisko trzech latach.

„Nikola mnie zaskoczył, dziś był lepszy. Nie mogłem się złapać na tej macie. Nie ma mu czego odbierać. To był jego dzień” – ocenił samokrytycznie Haratyk w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

Na pocieszenie fanom MMA znad Wisły pozostaje dobra postawa trójki innych Polaków – Adama Pałasza (znokautował w drugiej rundzie Olegsa Jemeljanovsa), Kamila Oniszczuka (powalił wysokim kopnięciem Krystiana Bielskiego) i Łukasza Kopery, który pokonał Michaela Rirscha przez jednogłośną decyzję sędziów. Łącznie podczas łódzkiej gali wystąpiło ośmiu naszych rodaków, ale zwyciężyła tylko wspomniana trójka oraz Bartosz Leśko (wygrał na punkty z Rene Pessoą).


Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*