Śmiertelne wypadki w surfingu zdarzają się niestety coraz częściej, jednak w minionym tygodniu to nie monstrualna fala czy błąd techniczny, lecz fatalne zrządzenie losu odebrało życie utalentowanej surferce. Katherine Diaz zginęła podczas sesji treningowej w rodzinnym Salwadorze od uderzenia piorunem. Mimo błyskawicznej akcji reanimacyjnej podjętej przez służby ratownicze, 22-latki nie udało się już uratować.
Była młoda, pełna energii oraz wigoru, a jej największym marzeniem był udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Swoje przygotowania podporządkowała zatem kwalifikacjom do najważniejszej sportowej imprezy na świecie, trenując na akwenie przy Playa El Tunco. To właśnie tam rozegrał się w ubiegły piątek niewyobrażalny dramat…
Choć nic nie wskazywało na gwałtowną zmianę warunków atmosferycznych, nad południowym wybrzeżem Salwadoru rozpętała się nagle ogromna burza z piorunami, a jeden z nich nieszczęśliwie trafił w głowę Katherine Diaz – tuż po tym, jak weszła ona do wody. Siła uderzenia była tak silna, że młoda surferka nie miała żadnych szans na przeżycie. Jej obiecująca kariera w surfingu zakończyła się w doprawdy koszmarny sposób. Nie jest to jednak pierwszy przypadek, kiedy przedstawicielka tej ekstremalnej dyscypliny sportu ginie w takich okolicznościach. W 2019 roku podobny los spotkał fenomenalną brazylijską mistrzynię deski, Luzimarę Souzę.
So sad to share the news of Salvadoran surfer, Katherine Diaz’s, @katherinecook7, passing. She was one of El Salvador’s most popular surf athletes with large recognition for popularizing women’s surfing in El Salvador… pic.twitter.com/MKHPmvCNgY
— megbzk (@officialmegbzk) March 20, 2021
Komunikat o tragicznej śmierci Katherine Diaz jako pierwsza podała Salwadorska Federacja Surfingu, której prezesem jest jej brat – Jose. „Wspaniała zawodniczka, która reprezentowała nasz kraj, odeszła od nas. Do zobaczenia niebawem, wielka wojowniczko. Cały Salwador jest pogrążony w żałobie” – napisali w oficjalnym komunikacie członkowie SFS.