Brytyjskie masywy górskie stanowią duże wyzwanie dla skoczków BASE, bowiem brakuje im nie tylko odpowiedniej wysokości, ale także bezpiecznych miejsc do lądowania. Niewielu jest zatem śmiałków, którzy podejmują wyzwanie i skaczą w nieznane. Dopiero w ubiegłym tygodniu z listy niezdobytych obiektów wykreślono szkocką górę An Teallach.
Łowcą adrenaliny, który postanowił jako pierwszy skoczyć z jednego z najwyższych brytyjskich szczytów (1058 m n.p.m.) okazał się Tim Howell. 31-letni Szkot ubrany w specjalny kombinezon wingsuit przez około 30 sekund leciał w dół wąwozu, po czym rozłożył spadochron i bezpiecznie wylądował.
„Jestem bardzo szczęśliwy, że poszło gładko. Jedną rzeczą jest zrobienie czegoś, a inną zrobienie tego z wystarczającym marginesem bezpieczeństwa” – powiedział tuż po wylądowaniu szczęśliwy BASE jumper.
Howell spędził wiele lat swojego życia na poszukiwaniu nowych miejsc do ekstremalnych skoków i dzięki niemu obecnie w Wielkiej Brytanii znanych jest ponad 200 takich destynacji.
„Mogą istnieć jeszcze inne lokalizacje, ale mogą być nawet bardziej techniczne niż ta” – podsumował szkocki skoczek.