Organizatorzy Mistrzostw świata w kolarstwie górskim 2020 poinformowali, że jesienne zmagania w austriackim Leogang odbędą się w ścisłym reżimie sanitarnym. Ponadto na trasach wyścigu rozgrywanego w Alpach Kitzbühelskich zabraknie kibiców.
Tegoroczne Mistrzostwa świata w kolarstwie górskim miały odbyć się już w czerwcu w niemieckim Albstadt (Badenia-Wirtembergia), ale plany pokrzyżowała organizatorom szalejąca na świecie pandemia koronawirusa. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) zdecydowała zatem o przełożeniu czempionatu na 7-11 października, tym niemniej jesienna rywalizacja w Leogang będzie znacząco różnić się od dotychczasowych.
„Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że trzeba przesunąć mistrzostwa świata. Rozegranie ich w czerwcu nie było realne – w tym czasie będą obowiązywać jeszcze ograniczenia w przemieszczaniu się między państwami” – mówił pod koniec marca Martin Wolf, sekretarz generalny niemieckiego związku kolarskiego.
🚵♂️Revised 2020 @UCI_MTB calendar
🇨🇭September 5–6 Lenzerheide, Switzerland
🇮🇹 September 12–13 Val di Sole, Italy
🇫🇷 September 19–20 Les Gets, France
🇨🇿 September 29 – October 4 Nové Mesto
🇦🇹 October 7–11 Leogang, Austria
🇸🇮 October 15–18: Slovenia
https://t.co/5APOlrGZmB #UCIMTB pic.twitter.com/IPhnBsuB45— OutdoorSportChannel® (@OutdoorSportCha) May 18, 2020
Światowa czołówka, która za nieco ponad miesiąc stanie do walki o medale w kilku kategoriach (XCO, XCR, E-MTB), musi przygotować się tym razem na wiele dodatkowych utrudnień. Zarówno kolarze, jak i członkowie wszystkich ekip będą oczywiście zobligowani do zakrywania ust oraz nosa w każdym miejscu, gdzie może dochodzić do kontaktów międzyludzkich. Aby jednak uzyskać wstęp do strefy zawodów organizowanych w kraju związkowym Salzburg, wcześniej trzeba będzie przedstawić negatywny wynik testu na obecność w organizmie wirusa SARS-CoV-2. Regularnie monitorowana będzie również temperatura ciała uczestników imprezy. Podwyższony reżim sanitarny to efekt m.in. rosnącej liczby zakażeń na terenie całej Austrii.
W tych nietypowych okolicznościach nie można natomiast zapominać o kwestiach stricte sportowych, zwłaszcza że wśród pretendentek do końcowego triumfu w konkurencji cross-country ponownie wymienia się wybitną reprezentantkę Polski – Maję Włoszczowską. Nasza dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w niedawnej rozmowie z dziennikarzem Polsatu Sport Przemysławem Iwańczykiem zdradziła, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery, a co najważniejsze nie trapią jej poważne kontuzje, które uniemożliwiałyby skuteczną walkę o kolejne medale (Włoszczowska ma już na koncie złoto MŚ, zdobyte przed dziesięcioma laty w kanadyjskim Mont-Sainte-Anne – przyp. red.).