Pandemia koronawirusa nieco spowolniła oblężenie Mount Everestu, ale w nowym sezonie pod najwyższą górą świata znów robi się tłoczno. W połowie kwietnia władze Nepalu wydały już 290 pozwoleń na wspinaczkę. A na tym zapewne nie koniec.
Mount Everest (Czomulungma) to najwyższy szczyt Ziemi (8848 m n.p.m.), ale jednocześnie łatwiejsza góra do zdobycia od wielu innych, sąsiadujących z nią i nieznacznie niższych. Dlatego rokrocznie setki himalaistów spełniają marzenie o postawieniu stopy i wbiciu flagi „na dachu świata”.
Jest to możliwe tylko przy odpowiednich warunkach pogodowych, dlatego gdy tylko pojawia się tzw. okno pogodowe, wyprawy opuszczają obozy, a w drodze na szczyt ustawiają się kolejki chętnych. Dosłownie. Rekord Guinnessa padł 9 maja 2012 roku. Wtedy to jednego dnia na szczycie stanęło 234 wspinaczy.
W 2019 roku mieliśmy z kolei rekordowy sezon, w którym najwyższą górę świata zdobyły 664 osoby, w tym 381 obcokrajowców. Świat obiegły wówczas słynne zdjęcia podszczytowych kolejek w okolicach Stopnia Hillary’ego, które wykonał Nirmal Purja.
Takich tłumów biedny Everest chyba jeszcze nie widział. To wszystko traci sens…
Zdjęcie wykonał Nirmal Purja, który 3 dni temu zdobył jednego dnia Everest i Lhotse, co jest niesamowitym wyczynem. pic.twitter.com/zzol7Qu3GF
— Paula Duda⚽️📷🌎 (@PaulaDuda13) May 25, 2019
Od tego roku lokalne prawo będzie zabraniać tego typu fotografii. By opublikować zdjęcie, na którym są inni ludzie niż autor i członkowie jego wyprawy, trzeba będzie uzyskać zgodę władz Nepalu. Oficjalnie ma to chronić prywatność i wizerunek himalaistów. Nieoficjalnie mówi się o cenzurze, która ma ponoć zapobiec materiałom szkodzącym górskiej turystyce.
Nowe regulacje wywołują kontrowersje tym bardziej, że dotyczą również zawodowych fotografów, także tych na co dzień mieszkających w Nepalu. Trudno będzie jednak je egzekwować. Podobnie jak inne nowe zapisy, które mają zwalczyć oszustwa związane z ubezpieczeniami uczestników wypraw i z wykorzystywaniem helikopterów, które zamiast ratować życie najbardziej zagrożonych osób, stały się niemalże podniebnymi taksówkami.
Niezależnie od nowych przepisów, pod Everest wracają setki wspinaczy. W zeszłym roku było ich nieco mniej, bo z powodu pandemii koronawirusa w marcu i kwietniu wstrzymano wydawanie wiz. Ale teraz zanosi się na kolejny rekord. Tylko do 14 kwietnia władze Nepalu wydały pozwolenia na wspinaczkę 290 osobom (230 mężczyznom i 260 kobietom).
Pierwsze wyprawy są już w obozie bazowym na wysokości 5364 m n.p.m. Jako pierwsza w tym roku zielone światło otrzymała ekspedycja z Bahrajnu, którą prowadzi Mohamed Hamad Mohamed al-Khalifa. Bierze w niej udział 16 himalaistów, którzy przeszli już obowiązkową, siedmiodniową kwarantannę, oraz aż 42 Szerpów, którzy prowadzą ich na szczyt.