Neutralizacja tuż po starcie, dwukrotnie przerywany wyścig i triumf Lewisa Hamiltona, za plecami którego dochodziło jeszcze do wielu przetasowań – tak w skrócie wyglądał inauguracyjny wyścig o GP Toskanii, który dostarczył znacznie więcej emocji, niż przewidywano przed startem.
Już na pierwszym okrążeniu mający problemy z silnikiem powolny bolid Maxa Verstappena spowodował potężne zamieszanie na tyłach stawki, przez co udział w wyścigu zakończył przedwcześnie nie tylko Holender, ale również Pierre Gasly z teamu Scuderia AlphaTauri. Przetasowania nastąpiły także na najważniejszych pozycjach – dzięki znakomitemu startowi nowym liderem został Valtteri Bottas. Podczas trwającej neutralizacji dyktujący tempo Fin celowo zwolnił, a znajdujący się za jego plecami kierowcy nie zdążyli w porę zareagować, co doprowadziło do kolejnej kraksy – tym razem z udziałem Carlosa Sainza, Kevina Magnussena, Antonio Giovinazziego i Nicholasa Latifiego.
„Oczywiście, gdy jesteś na prowadzeniu, to starasz się zmaksymalizować swoje szanse. Nie ponoszę winy za to, co się stało. Można to zobaczyć – jechałem ze stałą prędkością. Kierowcy, którzy mieli wypadek, powinni pamiętać, że można się ścigać od przekroczenia linii kontrolnej. Lepiej niech sami spojrzą w lustro, zamiast narzekać” – tłumaczył się Bottas, cytowany przez „Motorsport”.
Onboard with @Carlossainz55 for *that* dramatic crash after the restart at Mugello 👀 💥#TuscanGP 🇮🇹 #F1 pic.twitter.com/erYwe3NGvZ
— Formula 1 (@F1) September 13, 2020
Po tym karambolu wyścig został zastopowany i zarządzono ponowny start, w którym najlepiej odnalazł się aktualny mistrza świata Formuły 1. Kiedy wydawało się, że Brytyjczyk spokojnie dojedzie do mety przed swoim kolegą z zespołu, na 44. okrążeniu niespodziewane problemy z kołem dopadły mającego szansę na podium Lance’a Strolla. Płonący bolid Racing Point musiał zostać szybko ugaszony i usunięty z toru, a to z kolei spowodowało wywieszenie czerwonej flagi i kolejne przerwanie wyścigu.
Rywalizacja po trzecim już starcie również obfitowała w ciekawe manewry kierowców. Hamilton utrzymał wprawdzie pole position, natomiast za jego plecami trwała pasjonująca walka o miejsca 2 i 3. Utraconą na rzecz Daniela Ricciardo pozycję wicelidera szybko odzyskał Bottas, zaś australijski kierowca Renault wypadł poza najlepszą trójkę za sprawą spektakularnej szarży Alexandra Albona, który po raz pierwszy w karierze ukończył wyścig w F1 na podium.
Tym razem przewidywania wielu ekspertów, jakoby ze względu na specyfikę toru Mugello ściganie w pobliżu Florencji miało być monotonne, okazały się zupełnie nietrafione. GP Toskanii przyniosło wiele emocji, w tym zmianę prowadzenia, choć ostatecznie najlepszy znów okazał się główny kandydat do końcowego triumfu.