Doświadczeni biegacze wiedzą, że trasa w górę wcale nie jest najtrudniejszym etapem zawodów. Prawdziwa walka z trudnymi warunkami i siłą grawitacji ma miejsce na zbiegach i bywa szalenie niebezpieczna.
Nawet w przypadku tradycyjnego trekkingu po górach, dla wielu osób intuicyjnie wejście wydaje się być bardziej wymagające. W końcu to wtedy skraca się nasz oddech, ciśnienie krwi rośnie, a po stromym podejściu mięśnie nóg dają mocno o sobie znać.
W przypadku biegów dzieje się to samo, tyle że na dużo większą skalę. Jednak po dojściu na szczyt często okazuje się, że tak naprawdę droga w dół będzie stanowić nie mniejsze wyzwanie. Zbieganie może wydawać się łatwiejsze, z perspektywy układu krążenia, jednak dla naszych mięśni i stawów to prawdziwa męka.
Dodatkowym utrudnieniem okazują się naturalnie warunki – stromizna, brak dobrej przyczepności spowodowany kamieniami, piarżyskiem czy śliskimi kępkami traw, deszcz lub skwar. W oparciu o opinie specjalistów Red Bulla wybraliśmy kilka najbardziej mrożących krew w żyłach tras zbiegowych.
Zbiegowa trasa Ultra Trail Mont Blanc może i nie przeraża stromizną, ale jej podstępny urok tkwi w konsekwentnym, trwającym przez 20 km wycieńczaniu zawodników. Na tej trasie nogi dostają naprawdę w kość, ponieważ droga w dół nie odpuszcza ani na chwilę. U każdego pojawia się moment, kiedy zmęczenie przejmuje stery i trudno jest utrzymać ciało w odpowiednim napięciu i uchronić się przed urazem.
Zbieg z najwyższego punktu wyspy La Palma to ważna i szalenie trudna technicznie część ultramaratonu Transvulcania. Jest nie tylko stromo, bo na 17 km pokonujemy aż 2400 m przewyższeń, ale przede wszystkim nieprzyjemnie. Teren można określić jako „czujny” – na trasie jest wiele luźnych kamieni, które niepostrzeżenie umykają spod nóg, a dodatkowo prawie zawsze panuje prawdziwy skwar, który dodatkowo obniża przyczepność i silnie wycieńcza organizm.
W Tromsdalstind w Norwegii kilka lat temu małżeństwo trailowców wytyczyło nową drogę zbiegową dla prawdziwych koneserów. 4,5 km trasy to prawdziwe techniczne wyzwanie – strome, zaczynające się od śliskiej, niebezpiecznej lodowej połaci i przechodzące w równie stromy piarg ciągnący się aż do jej podstawy. Trzeba jednak przyznać, że trasa absolutnie zachwyca położeniem, bo łączy dwa najwyższe szczyty w rejonie – Tromsdalstind i Hamperokken.
Większość przedstawianych dotychczas tras była w pełni kamienista lub pokryta śniegiem w szczytowym fragmencie. Naprawdę niewiele jest tras tak „nie z tego świata” jak ta. Mieści się w południowym skraju chilijskiej części Patagonii i mimo krótkiego dystansu potrafi dać się biegaczom we znaki, głównie za sprawą trudnych warunków. Bywa tam wilgotno, zimno i wietrznie, a w cieplejsze dni na trasie pojawia się także błoto i chlapa.
Włoski ultramaraton Trofeo Kima to zdecydowanie jeden z najtrudniejszych zawodów wysokogórskich. W ciągu całego biegu zawodnicy pokonują ponad 3800 m przewyższenia, a najbardziej wycieńczającym fragmentem jest seria następujących po sobie podejść i zbiegów, gdzie trudności są już na tyle spore, że na trasie zamontowano łańcuchy.
Zdj. główne: Isaac Wendland/unsplash.com